czwartek, 24 lipca 2014
Horyniec - Radruż - Józefów
Rano zostawiamy sakwy i jedziemy do Radruża, żeby zobaczyć najstarszą drewnianą, polską cerkiew greckokatolicką.. Jest jedną z 7, które zostały wpisane na listę zabytków dziedzictwa międzynarodowego UNESCO. Z zewnątrz wygląda imponująco, ale niestety nie udaje się nam dostać do środka. Robimy więc fotki i wracamy po sakwy. Ruszamy na Roztocze. Jakoś na razie nie piejemy z zachwytu, choć jazda lasem jest bardzo przy6jemna. W powietrzu wisi burza, wiec szukamy noclegu. Wchodzimy do pierwszego domu w Józefowie i dostajemy pokój., Podłe są tutaj warunki, ale za chwilę wala grzmoty, więc nie marudzimy. Na szczęście jest ciepła woda. Przejechaliśmy 77km.
środa, 2 lipca 2014
Wyruszamy na podbój Wschodu
W tym roku postanowiliśmy przejechać rowerami wschodnią granicą Polski, bo ani ja, ani Romik nie znamy tych terenów. Kusi nas poznanie Roztocza, Polesia, Podlasia. Postanawiamy jechać z południa, bo ta mamy lepsze połączenia.
Z Wrocławia jedziemy pociągiem IC i tu pierwsza niespodzianka: jedziemy w klimatyzowanym wagonie, w komfortowych warunkach. Od dawna nie jeździmy kolejami, wiec byłam przygotowana na na "walkę o przetrwanie" a tu masz! taka niespodzianka. I tak po 10 godzinach wysiadamy w Jarosławiu i jeszcze kawałek przemieszczamy się małym autobusem do Lubaczowa. Stąd zaczyna się na sza podróż na kołach. Pierwsza trasa prowadzi do Horyńca Zdroju w południowo - wschodniej części Roztocza. Jest już późno, więc szukamy noclegu. Znajdujemy go w prywatnym domu u bardzo miłej rodzinki. Idziemy jeszcze na spacer, poznajemy rodzinny folklor - w oknie wystawione są głośniki z ryczącym disco - polo. Zdaje się, że celem było przyciągniecie kuracjuszy. W tym dniu zrobiliśmy 24km.
Z Wrocławia jedziemy pociągiem IC i tu pierwsza niespodzianka: jedziemy w klimatyzowanym wagonie, w komfortowych warunkach. Od dawna nie jeździmy kolejami, wiec byłam przygotowana na na "walkę o przetrwanie" a tu masz! taka niespodzianka. I tak po 10 godzinach wysiadamy w Jarosławiu i jeszcze kawałek przemieszczamy się małym autobusem do Lubaczowa. Stąd zaczyna się na sza podróż na kołach. Pierwsza trasa prowadzi do Horyńca Zdroju w południowo - wschodniej części Roztocza. Jest już późno, więc szukamy noclegu. Znajdujemy go w prywatnym domu u bardzo miłej rodzinki. Idziemy jeszcze na spacer, poznajemy rodzinny folklor - w oknie wystawione są głośniki z ryczącym disco - polo. Zdaje się, że celem było przyciągniecie kuracjuszy. W tym dniu zrobiliśmy 24km.
Subskrybuj:
Posty (Atom)