środa, 18 lipca 2012

Powrót do Batumi


Przed nami koniec "objazdówki" i dłuuuuuga droga do Batumi. Jakieś 8 godzin.
Pierwszy postój na wzgórzu, gdzie znajduje się  monastyr Dżwari - perła gruzińskiej architektury, Wspaniała panorama na miasto i na rozwidlenie rzek Mkwari (Kura) i Agry.
Gruzińska Droga Wojenna (nazwana tak przez Rosjan w XIX w.) wiedzie na północ kraju przez ośnieżone nawet latem zbocza Kaukazu. W czasie każdej wojny, która wybucha u stóp tych ogromnych gór, wąski pas podziurawionego do granic możliwości asfaltu, łączącego Południe z Północą, to klucz do sukcesu. Droga Wojenna jest jak brama. Gruzini strzegą jej ze wszystkich sił, a wrogowie - od Persów, Rzymian i Mongołów poczynając, na Rosjanach kończąc, co jakiś czas próbują forsować. To tędy najwygodniej i najszybciej dostarcza się broń, dociera do północnej granicy Gruzji, przekracza Kaukaz. Tak było i w czasie niedawnej wojny Gruzji z Osetią Południową i Rosją, gdy droga znów została zamknięta dla cywilów.
Dalej jedziemy do  Mcchety-Mtianet (dawna stolica Gruzji dzisiaj wpisana na listę UNESCO). To jeden z najpiękniej położonych  regionów Gruzji.Nazwa kryje w sobie słowo „mita” czyli góra, co idealnie oddaje charakter regionu. Wchodzimy do katedry Sweti Cchoweli. Jeden z gruzińskich poetów napisał o niej „Patrząc na nią wierzysz, że Bóg tu jest”. Sweti Cchoweli czyli „drzewo życia” jest pełna przepychu  o niezwykłych walorach artystycznych. Początki jej sięgają IV w i związane są z początkami chrześcijaństwa w Gruzji. Katedra pełniła podobną rolę jak nasz Wawel – to tutaj odbywały się uroczystości konsekracyjne królów i przywódców kościoła,  śluby i chrzty koronowanych głów. 

 A to nie jest obrazek z kolejnego muzeum starych samochodów. Takie auta spotykamy na każdym kroku
 A to najpopularniejsza miniciężarówka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz