![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5VrIl0F_rE4pCDW7EA0GEtiLPTOve-c1jOGGIAaLNL7_5jmhW-PF3DYHZygKs7rAU8cyYVb_m5990qpKb0ocMy3jlJg3dv9m_RbgwH-lWX9re1gjB_vbjKpVKa9g3QnnqH4MDCqSnlIfU/s200/IMGP1094.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjm-2XpB8fpaSTkLuWpgkcjcafmt6Y_vrsUuYtHddA8_LuVDr9NeIAm58xhf8p4_d7PElCcHqypH9gpH-IFRmmfo_aWupKebH2-yxAjUw3DJLrm4vJtcraYDLuzFstwjF7jGQltTKY5NvKb/s200/IMGP1101.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhmXxnAs_3tGQ39eXTKxq1qkC13ueXHHrLbio3k9gauI_bmMUdSGmaH_c0NW7VaPT34FvSVu2beRYw_JCpkhWKo83Dv-g_lIWIK47n9i70xLS7DlI_pp6cHH_YMVgnm_DBDMfgWBy9dpwt/s200/IMGP1039.JPG)
Piękny dzień za nami. Dopołudnie spędziliśmy w kolejnym skalnym mieście UPLISCYCHE (jak
się okazuje nie ostatnim). Tym razem oprowadzał nas przezabawny Gruzin (był już
na pewno po kliku stakanach własnonożnie deptanego wina jak opowiadał). Bardzo
się różniły te formy skalne od Wardżii. Te były znacznie starsze. Jak twierdził
Gruzin były najstarsze i największe, bo pochodziły z czasów starożytnych.. Upliscyche
to zabytek tej samej klasy co syrysjska Petra. Historia tego skalanego miasta
sięga 2 tyś lat przed naszą erą, a na przełomie VI i V p.n.e. było ono jednym z
najpotężniejszych centrów politycznych, kulturowych i ekonomicznych. Nad
miastem góruje cerkiew wybudowana w XII w. Rzeczywiście rozmach był imponujący zważywszy
na to, że 70% miasta zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi. Jedziemy do GORI. To byłoby bardzo niepozorne miasteczko, gdyby
nie fakt, ze tu przyszedł tu na świat syn narodu Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili
zwany Stalinem. Tu wciąż czuje się jego ducha. Do 2010 roku stał ogromny
pomnik, który nocą władze usunęły. Nocą, ponieważ wcześniejsze kilkakrotne
próby zostały udaremnione przez mieszkańców. Główna ulica oczywiście nadal
nazywana jest jego imieniem. Padła propozycja, żeby wejść do muzeum. Z jednej strony warto zobaczyć, z drugiej czemu nabijać kabzę
tym, którzy zarabiają na Josifie Wissarionowiczu? Ale pojechaliśmy, i
dobrze! Za wstęp do
mauzoleum "w stylu florenckim" zapłaciliśmy bandycką w Gruzji cenę - 15
lari. Było to najdroższe muzeum w kraju, droższe niż najcudniejsze
monastyry, skalne miasta, pradawne twierdze!.I jest to
niezwykłe zjawisko – jak bardzo czas w zachowaniu
tych ludzi się zatrzymał. U progu (dosłownie!!) wcale nie wita, ale stoi z
twarzą nie okazującą żadnej emocji pierwsza „wpuszczająca”. Bardzo skrupulatnie
wydziela nam po 2 bilety (a czemóż tak? – nikt nie miał odwagi pytać widząc tę pozbawioną pozytywnych emocji twarz twarz). Podobnie beznamiętna przewodniczka zapowiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu, że nikt nie ma
prawa jej wyprzedzać. Dalej nie było łatwiej. U kolejnych wrót jeszcze jedna pani „wpuszczająca”, która na
wcześniej nam danych biletach nabijała pieczątki. Romik oczywiście zdążył już
swoje wyrzucić, ale jakoś go przemyciłam (rzecz wydawałoby się niemożliwa).
Wewnątrz jak to zazwyczaj bywa: zdjęcia, sporo popiersi, których pewnie się
pozbywano, jakieś tam drobiazgi. Niezwykłym było jak pani przewodniczce głos
się łamał, kiedy opowiadała o tym, jak wielki wódz swojego syna poświęcił dla
narodu (nazywała to tragedią a Romik sk……) Jakoś pominęła wiele faktów z jego
bogatej biografii, która nas interesowałaby szczególnie. No cóż…. Warto było
tam wejść dla tego zjawiska. No i zobaczyć jak Romik odpoczywa w cieniu
wielkiego Stalina…hmmm….bezcenne!:)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPtGUh9sXR96VuMmTgig6JqvXTDYZZUFA15iyZcXaPX9nWfp42PAHOjYjP3Wi1XkosTqs_UF_8uVg7UVa2AGp37DHEKhjNFIXj_lEffp0Z2WK_DHyzYrs9wpNqRBwDbf77dYhCwuleYyz8/s320/DSCN6119.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjA8vvB2Map9ycNdJ-ZofSSjAfV-3zQF9Twuj3NyMsJm89PCzIx1344xn66kJuB2nqn6cnjp4vXcNmgf5HOKlAXEAVY8F_yTG8ZeXeeYNW1zbmSNft5Z00jBUjvg-rKvxRHEXNWSWAJI-6f/s200/IMGP1143.JPG) |
most pieszczotliwie zwany "podpaską" |
Czekała na nas jeszcze stolica Gruzji – TBILISI. To dopiero
jest plac budowy! Wszędzie kurz, rusztowania, masa robotników. Niebawem nie
będzie się wiele różniło od europejskich, dużych miast. Jak stwierdziliśmy, w
Gruzji jest Tbilisi, później długo, długo, długo nic i dopiero później Kutaisi i Batumi. Dosyć
pobieżnie zobaczyliśmy panoramę miasta z pomnikiem „mateńki Gruzji” Weszliśmy
do maleńkiej cerkwi na naszym punkcie widokowym i spotkała nas miła „atrakcja”
– odbywał się chrzest w obrządku prawosławnym.No i jeszcze spróbowaliśmy kolejnego przysmaku gruzińskiego:khinkali. Są to pierożki z mięsem w kształcie sakiewek. Wiem też jak się nazywa pszenny chlebek w kształcie półksiężyca (a jak się okazało - wrzeciona), który jest tutaj bardzo rozpowszechniony. To puri.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiE_rJTljaS0r_lvup-DE9s6Lk8PrjQ1qN-4NZ_bkSMxLdWMYWLyTIfKb9NloIPYYaPPljMdstwY2F6_J2rbLIiUEY34Iqz7iAR5InT48959leQHRCUK0ulgwp9QT3p4RKDlqiFw2gmaggp/s200/IMGP1193.JPG) |
Romik z "mamuszką" |
Wieczorem się świetnie wybawiliśmy. Uczestniczyliśmy my w
gruzińskiej kolacji. Były oczywiście regionalne smakołyki: chaczapuria, pyszna
„zielonaja sałata” (nie mogę rozgryźć co do niej dodają)., fasola z warzywami,
oczywiście grzyby zapiekane w piecu, Grał dla nas bardzo przyzwoity zespół –
trochę gruzińskich pieśni i standardy jazzowe. Dużą atrakcją była grupa
taneczna- chłopaków i dziewczyna. Ale to nie koniec atrakcji. Nie byliśmy
jedyną grupą, która tam biesiadowała. Obok nas przy długim stole świętowano 75
urodziny Gruzinki. Z tej okazji odbył się zjazd rodzinny, poprzyjeżdżali z
różnych stron Gruzji i świata. Oczywiście urządziliśmy „mamuszce”
fetę:zaśpiewaliśmy 100 lat,obtańcowaliśmy i tak się zaczęła już teraz wspólna
zabawa. Pogadaliśmy sobie, popiliśmy, potańczyliśmy gruzińskie kawałki (Romek miał
solówkę jak rodowity Gruzin).Później trochę zabłłądził i wylądował na gruzińskim weselu, które odbywało się piętro wyżej. Na szczęście dość szybko wrócił. Wymieniliśmy kontaktami z naszymi nowymi znajomymi i…..nasi zaczęli nas poganiać, że
czas wracać do hotelu. Najbardziej zabolał nas rachunek za wino, który nas
troszkę zaskoczył. Ale przełknęliśmy - w końcu było przednie i zabawa
wyśmienita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz