Ach, jakże warto było tutaj przyjść! Ponad 1000 motyli we wszystkich kolorach tęczy latających wśród egzotycznych roślin. Podziwiamy ich kolory, wielkość, przepiękne tańce. Pewnie długo byśmy tam krążyli, gdyby nie duchota. Wychodzimy i rozkoszujemy się pyszną kawą w kawiarni obrośniętej winoroślą.Po raz kolejny doceniamy, że Polacy są tutaj dostrzegani. Wiele folderów przygotowanych jest w języku polskim.
Wracamy na pole, zbieramy manatki i ruszamy drogą biegnącą wzdłuż jednego z największych a na pewno najpiękniejszego na Bornholmie lasu -
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkC1KGM0NIJ4UDRBtiPQwLYL7KIkdkJvMxNuPe9xJy51xJCUklyShRyGu41q4An6mK0O-dgvbPLorYYggF1XdFB5qYhwdF4uS3Oy_xbNdMfn1Jb4dS9378rYrf3PDC1FBfyrX4U2M2mtjG/s320/DSCN1537.jpg)
Znajdujemy pole.Umiejscowione jest w dawnym kamieniołomie tuz obok ogromnego siedliska ptaków. Obserwujemy je z ambony. Pięknie....
Puściutka w południe polana wieczorem zaczęła się
zaludniać. Prawie sami Polacy, dużo młodzieży. Miło na nich popatrzeć, że potrafią się zorganizować na taką wyprawę, no, ale....będzie kolejka do kuchni i toalety :)
Tuż obok nas małżeństwo z 15 miesięcznym Igorem. Podziwiamy ich za odwagę wybrania się na wyprawę z takim maluchem.
Bawimy się w namiocie, w teatr cieni :)
Zrobilismy 44km
nocleg:
Lejrplads Gulhave
Lisbeth i Benny Jensen
Gulbakkevejen 6
Aakirkeby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz